Archiwum 10 sierpnia 2005


sie 10 2005 Cóż począć..
Komentarze: 16

W wiele rzeczy wierzymy. W horoskopy na przykład. Ja nie wierzę, ale są takie osoby, które z dużą dozą namiętności je czytają, a wśród nich też takie, które naprawdę w nie wierzą.

A mi nigdy się nie sprawdzało - prócz rzeczy tak oczywistych jak np. stwierdzenie "w nadchodzącym miesiącu będziesz naprawiać swój samochód."

Gdy coś się dzieje, coś, czego bardzo chcę, oczekuję, wręcz marzę. Bardzo łatwo mi rzucić sobie pod nogi kłody. Wytłumaczyć sobie, że to jednak się nie uda, że nie ma szans na to by się spełniło, by było tak jak chcę. Mam tak zawsze.

W ogóle człowiek jest niezły w wymyślaniu problemów, które istnieją tylko i wyłącznie w jego polu widzenia. Na papierze. Albo są pierowe. Lubimy sobie uprzykrzać życie. Nic zresztą dziwnego, bo tylko niemowlak nie dmucha na zimne. A wszak musi się kiedyś sparzyć by wiedzieć, że to co jasne i z pieca rodem to parzy. I ja się sparzyłam. Prewencyjnie, nie przykładałam języka do zimnej rury. No dobra, raz i na krótko. Zeszło parę atomów.

Ja mam tylko wiarę. Mam wiarę. Walę ją codziennie dechami wyrwanymi z ławki za oknem ale nie chce ani mnie opuścić ani nawet nie powie mi złego słowa. Ona jest Aniołem. Siedzi sobie gdzieś tam między zastawką a komorą i rządzi całością. Ta całość, dwie komory, zastawki i parę rurek. Wystarczy tej całości słuchać, ona nigdy nie kłamie. I próbować to realizować. Kłody zawsze będą, wmawiane albo prawdziwe.

ava : :