Archiwum 19 marca 2005


mar 19 2005 Andropauza.
Komentarze: 17

Bo przecież każde spotkanie było świętem. Nie te na początku, przeżywane jak wybuchy bomby atomowej, te już "rutynowe", takie małe, jak pierwsze doświadczalne rozszczepienia atomów U-239 Fermi'ego. Zawsze oczekiwane. Nawet gdy byłam zmęczona to czekałam i cieszyłam się. Nawet gdy był to środek tygodnia, a nie weekend.

Czekałam... właściwie czy kiedykolwiek czekałam, nie robiłam nic by temu dopomóc?

I kiedyś to minie choć obecnie i nieprzewidywalnie długo tak jest i będzie. Spotkania nie będą już spotkaniami. Będą "powrotem do domu."

Trudno podzielić swój świat z kimś innym. Bardzo trudno osobie, która jest przyzwyczajona do posiadania własnego świata, który jest obwarowany fosą nieufności i nieśmiałości, wieloma zamkami, do których kluczy nigdy nie było i mrokiem przeświadczenia, że można liczyć tylko na siebie.

I ten cały chory światopogląd, to przeświadczenie i strach zmienią się. Tak jak zmienia się wiele gdy pierwszy raz oddaje się krew, gdy pierwszy raz się zakochuje, gdy dostaje się dowód osobisty albo ociera się o własną śmierć.

Kolejna granica... Do pokonania.

ava : :