Archiwum marzec 2005, strona 1


mar 15 2005 Wszystko.
Komentarze: 11

Anioły są strasznie inspirujące. Wielkie białe skrzydła, powyginane aureole, czyste, idealne istoty. Z ironią w kąciku ust. Z miłością w delikatnych palcach. Ale obiecałam, że już nie skrzywdzę więcej żadnego anioła.

ładny był ten anioł z dużymi ustami całkiem
ładne miał skrzydła giętkie ciało powyginane
w zakamarkach mieszkały ciche marzenia
kiedy tak drżał i szlochał rzęsiście

nie przytulił go Pan Bóg nie zasłużył

 

Stanął skrzypek na dachu.
Rozejrzał się po uśpionej okolicy.
Podniósł skrzypce.
Lewą nogę oparł o szczyt dachu, wzniósł smyczek.
Trwał tak chwilę wsłuchany w nocny koncert świerszczy.
Zaczął grać.
(po obejrzeniu skrzypka na dachu)


I co? I przez takie spotkania jak wczoraj wracają wątpliwości. Wciąż szukam swojej drogi. Tak jakby ktoś postawił przede mną dwie szale wielkiej mosiężnej wagi do wyboru, a na nich:
a) marzenia
b) rozsądek

a) ironia
b) liryka
Chaos widzę chaos...

 

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata,
za niepewność - wśród jego pewności
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a przystosowanie do tego co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.
Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.

ava : :
mar 12 2005 Kalejdoskop.
Komentarze: 13

Jadę kolejką. Wagonik kolebie się na boki na zakrętach, przechyla się niebezpiecznie. Czuję czyjś dotyk na przegubach zaciśniętych z całej siły dłoni.
Nie.
Stoję nad przepaścią. Długa biała sukienka furkocze, włosy szamoczą się wpadając do oczu.
Nie!

Co jest najbardziej mną?

Zapewne nie mieszkali nigdzie. Lub raczej mieszkali wszędzie, lecz tylko tak, jak muzyka mieszka w sali koncertowej, wypełniając swoim istnieniem całą przestrzeń.

ava : :
mar 10 2005 Kolejna cholernie głupia pisanina.
Komentarze: 10

Kilka ciężkich dni uświadomiło mi, że samotność w cierpieniu i chorobie to rzecz straszna. Przygnębienie i rozpacz dopada wtedy nawet największego optymistę i nie można sobie z tym poradzić. To tak jakby się wpadało w otchłań bez dna. Czarną pustkę ziejącą samotnością. I nawet jeśli pozornie ktoś obok jest, to ty i tak jesteś przekonana, że jesteś na tym świecie sama, niewidzialna dla innych, że nikt cię nie słucha, nie rozumie. Nawet nie chce spróbować. A z każdą taką myślą pogrążasz się jeszcze głębiej. W końcu to przygnębienie budzi irytację, potem wściekłość. Na wszystkich. Na życie. Ale teraz wydaje mi się, że takie doświadczenie otworzyło mi oczy na kilka spraw.
Chyba wszystko co nas spotyka czegoś nas uczy. Sztuka w tym żeby wyciągać odpowiednie wnioski.

Ból rozrywający od środka każdą cząsteczkę Twojego jestestwa. Miliony igiełek wbijające się bezlitośnie w ciało. Wreszcie coś jakby sztylet wcinające się w Twoje wnętrze, szarpiące wnętrzności. Łapiesz kurczowo powietrze, czujesz w przełyku przeszkodę nie do ominięcia, zaciskasz pięści, szukasz wzrokiem czegoś na czym mogłabyś się skupić, zacisnąć palce. Nagle wszystko mija, ale na Ciebie zamiast ulgi spływa strach przed kolejnym atakiem. Łykasz szybko tabletkę z nadzieją, że okaże się zbawiennym lekiem, którego teraz tak bardzo potrzebujesz. Jeszcze jeden atak. I jeszcze jeden, ale słabszy. Tabletka zaczyna działać. Oddychasz głęboko.

ava : :
mar 02 2005 Przepis kulinarny.
Komentarze: 16

Zatrzymaj się na chwilę.
Przygotuj cynowy kociołek.
Wrzuć wszystko, co uznasz za stosowne.

-moje wpatrywanie się w oczy
szukanie znajomych cieni białej sukienki
i triumfalny uśmiech
bo zawsze je znajduję

-tę bezkompromisowość
czasem mąconą czyjąś czasoprzestrzenią
w trzymaniu zielonych świec
w wietrze nasączonym biletami metra

Zamieszaj.
Pij małymi łykami, delektuj się smakiem.
Poczekaj chwilę.
Rosnące skrzydła bolą, więc krzycz.

Znów urodziłam kukułkę.

Gdyby mnie ktoś spytał, powiedziałabym, że dni przeciekają mi przez palce. Z ulicy pozbierałam pytania, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi. Próbuję zdrapywać z nich tynk, ale jest za gruby. A ja zbyt niecierpliwa.

Na koniec kto był grzeczny ma bajkę:
Pewna dziewczynka siedziała sobie na ławce w parku. Podszedł do niej pewien pan, którego znała z widzenia, zapewne sąsiad z bloku naprzeciwko. Mężczyzna usiadł koło niej i zaczął wyjmować z kieszeni różności. A to bilet lotniczy do Honolulu. A to brylantową kolię. A to kluczyki od samochodu. A to papiery jakiegoś mieszkania. Gdyby uczucia sprzedawano w pudełkach, też by je pewnie wyjął. Na koniec odwrócił się w jej stronę i powiedział: to wszystko dla ciebie.
Dziewczynka wzruszyła ramionami, wstała z ławki, pomyślała: wariat czy co? I poszła pohuśtać się na huśtawce.

ava : :