Archiwum luty 2005


lut 27 2005 Jak się wiosłuje po drewnianym morzu?
Komentarze: 9

Świat zaczął się staczać. Powoli, bez pośpiechu turlał się we wszechogarniającej nicości rozsiewając opętańczy chichot. Ktoś krzyczał rozdzierająco. Czyjeś spragnione ego eksplodowało zachłannością. Świat zaczął nabierać coraz większej prędkości.
Błysk.

Raz dwa trzy śpiewało ostatnio, że trudno nie wierzyć w nic. No i mają rację, stety. Gdybym miała komuś powiedzieć w co warto wierzyć to na pewno w Boga i miłość. Tylko że ja sama w miłość już nie wierzę. Więc gdybym to mówiła, pewnie wyczulibyście kłamstwo w moim głosie i nikogo by to nie przekonało. Spróbuję więc powiedzieć to inaczej.
Tylko ja mam takie głupie szczęście, wam się wszystko uda.
No naprawdę, nie kłamię.

ava : :
lut 18 2005 A perfect circle: imagine.
Komentarze: 21

Blogi dzielą się na takie, na których poprawiam sobie samopoczucie i takie, które świdrują moje oczy.
Mój własny chwilowo zalicza się do tej drugiej kategorii.
Najczęściej wyobrażam sobie siebie stojącą w kolejce do gabinetu fototerapii, już nie mogę, nie potrafię znieść tej zimy.
Do tego stopnia, że nawet gdy ktoś mi mówi, że najgorsze są zakompleksione to ja mu przyznaję rację.
Czasem mam też ochotę krzyczeć: jakim prawem mnie oceniasz! Ale zaraz gryzę się w język.
Czasem też roztapiam się w czytadłach, wracam najchętniej do tych starych, wytartych.
I coraz bardziej się dziwię jak łatwo jest udawać, że się płynie.

ava : :
lut 14 2005 Czerń.
Komentarze: 18

Suknia jest koloru czarnego, trzyma się sztywno i dostojnie, ale faluje z każdym ruchem nogi. Dostojność wylewa się z niej wprost na podłogę.

Buty mają obcas, obcas jak nigdy w życiu szpilka pięciocentymetrowa. Mają nos pomarszczony, ciżemkopodobne czarnuchy. I chodzą zupełnie jak nie-ja. 

I kiedy tak stoję i patrzę krytycznym okiem na ciemną sylwetkę to jednak czegoś brakuje. Ale nie ma, nie ma czasu na nic.

ava : :
lut 12 2005 Cień.
Komentarze: 9

Nie powinno być tak w życiu, że się za dużo widzi, za dużo czuje, w każdym słowie doszukuje się pięciu innych ukrytych za wstydliwym woalem. Szukam, łowię słowa zanim jeszcze zdążą się narodzić i to gubi, bo to przecież niemożliwe żeby z twoje usta ociekały takim jadem, to musi być moja wyobraźnia, moje zagubienie i moje lęki.
Chciałabym umieć żyć, ale żyć pełnym życiem, nie zatrzymywać się na każdym mijanym rogu i oglądać za siebie, sprawdzać, czy mój cień wciąż jeszcze za mną nadąża, czy może zmęczył się i rozłożył na twardym chodniku.
Bo ja sobie rysuję za każdym razem inny obraz mojego życia, raz w kolorze, raz w samotności i albo przyjmiesz moją grę i moje reguły albo przykucniesz koło mnie i pokażesz mi gdzie robię błąd, ale ten największy.

Miłość jako zaufanie i porządanie
Czasem tylko życzliwy uśmiech albo sama świadomość bycia

Wszak to On posiadł od najwyższego dar miłości
Tak twierdzi przynajmiej większość
Mówiąc, że kocha boi się odrzucenia a czasem jest porostu szczęśliwy
Chce się bawić z tym co kocha, i niechętnie dzieli się towarzyszem z kimkolwiek innym...

Człowiek kocha zwierzęta i dla ich dobra zamyka je w klatce karmi i pielęgnuje
Człowiek kocha innych i w obawie przed własnym sumieniem ulega
Człowiek kocha i czasem nawet czegoś w zamian oczekuje
Człowiek kocha i przestrzega wpojonych przez kochających reguł
Człowiek kocha popełniając obliczenia i czasem zatrzaskuje drzwi innym

Miłość się nie stopniuje
Miłość to oddanie – oczywiście za pokwitowaniem, czego świadectwo dają rzesze

Miłość
Bo chcę Twojego szczęścia

Jeśli kochasz czy możesz pragnąć uczynić mnie szczęśliwą kosztem mojego szczęścia?

ava : :
lut 07 2005 Scenariusz.
Komentarze: 14

Myślałaś, że będzie jak w bajce. Myślałaś, że możesz wszystko, że świat na Ciebie czeka. Myślałaś, że wystarczy jedna Twoja myśl, jedno słowo, jeden gest by wszystko czego pragnęłaś było Twoje. Chciałaś czerpać z życia to co najpiękniejsze, garściami zbierać szczęście, pławić się w powodzeniu. Myślałaś, że marzenia się spełniają. Uczepiłaś się tej myśli z uporem godnym podziwu. Chciałaś naprawić świat wokół Ciebie. Wierzyłaś, że wystarczy być dobrym dla innych by oni byli dobrzy dla Ciebie. Myślałaś, że w ten sposób zdobędziesz ich przyjaźń, szacunek, ale nie wszyscy myślą tak jak Ty. Nauczyłaś się tego w ciągu ostatnich kilku lat. jesteś ostrożna. Zabrano Ci tę naiwną szczerość i niezlomną wiarę w ludzi. Wierzysz w człowieka, ale ludziom nie ufasz. Kiedyś myślałaś, że potrafisz poznać kogoś już po pierwszym spojrzeniu. Zajrzeć głęboko w jego serce i prześwietlić je jak rentgen. Ale kilka razy sparzyłaś się bardzo boleśnie i teraz jesteś juz ostrożna. Zbyt ostrozna. Może czasami warto otworzyć się szerzej przed druga osobą? Może akurat trafisz na kogoś o ciepłym sercu. A jeśli nie.. no cóż, będzie bolało. Może nawet bardzo. Może spędzisz kilka nocy wypłakując się w poduszkę, powtarzając sobie, że już nigdy nikomu nie zaufasz, może zamkniesz się w sobie na jakiś czas. Ale czas leczy rany. Nie zapomninaj o tym. Pewnego ranka obudzisz się i stwierdzisz, że pokój znowu wypełnia światło. I będziesz gotowa wyjść do ludzi. Wyjść i szukać bratniej duszy. Bo dobre duchy krążą po świecie. Często wyczuwasz ich ciepło blisko siebie. Z niektórymi udaje Ci się zaprzyjaźnić i Twój świat promieniuje wtedy radością. Chciałabyś coś zmienić. Chciałabyś żeby ludzie nauczyli się patrzec sercem. Ale jesteś już dużą dziewczynką i nie wierzysz w bajki. Nie wierzysz w szczęśliwe zakończenia i, choć bardzo takiego dla siebie pragniesz, wiesz, że musisz w końcu zdjąć z nosa różowe okulary. Tylko jeszcze nie teraz, jeszcze nie teraz...
Proszę...

Bo jeśli spalę stare obrazy, może będzie mi łatwiej. Może w końcu wydostanę się z tej dziury, w której tkwię od pół roku, z której nie ma widocznego wyjścia i żadnego światła. Może w końcu przestanę pisać o czymkolwiek. Takie duszne duchowe nic unosi się wokół mnie. zapomniałam. I potem wracam od lekarza, niezgrabnie brnę w głębokim śniegu w środku miasta i patrzę tylko w dół, na przemakające buty i czuję powolne przemakanie powiek. Ciepły szalik wokół szyi, ciemne myśli wokół głowy i cień za mną. Straciłam czucie w opuszkach.

Dopisek 6. 02. 2005
Młody chłopak wrzucony przez ojca do głębokiej wody. Krztusi się, woła o pomoc, ale ojciec wciąż: dasz radę, nie bądź mięczakiem.

Następny kadr. Przyszłość chłopaka. Zamknięty na uczucia, chowający się, niewidzialny, spotyka prostytutkę. No i zakochuje się w niej bez pamięci.

Nie każde słowo warte jest wypowiedzenia.

ava : :