Archiwum 27 lutego 2005


lut 27 2005 Jak się wiosłuje po drewnianym morzu?
Komentarze: 9

Świat zaczął się staczać. Powoli, bez pośpiechu turlał się we wszechogarniającej nicości rozsiewając opętańczy chichot. Ktoś krzyczał rozdzierająco. Czyjeś spragnione ego eksplodowało zachłannością. Świat zaczął nabierać coraz większej prędkości.
Błysk.

Raz dwa trzy śpiewało ostatnio, że trudno nie wierzyć w nic. No i mają rację, stety. Gdybym miała komuś powiedzieć w co warto wierzyć to na pewno w Boga i miłość. Tylko że ja sama w miłość już nie wierzę. Więc gdybym to mówiła, pewnie wyczulibyście kłamstwo w moim głosie i nikogo by to nie przekonało. Spróbuję więc powiedzieć to inaczej.
Tylko ja mam takie głupie szczęście, wam się wszystko uda.
No naprawdę, nie kłamię.

ava : :