Archiwum 23 listopada 2005


lis 23 2005 Bez tytułu
Komentarze: 23

Otworzyłam się dla Ciebie,
otwierając okno na Twój świat.
Jestem gotowa, gotowa, abyś grzał
moje wszystkie zimne końcówki,
które marzną nierozsądnie i niezrozumiale.
Jesteś, więc grzej,
grzej w ciasnym i zdecydowanym uścisku.
Złóż ręką pieczęć na biodrze i powiedz, że znasz skądś te wszystkie ruchy,
które mi robisz i powiedz jeszcze,
że znasz je już od dziecka.
Pokaż, że urodziłeś się z niezwykłymi palcami,
które mają na mnie patent,
a moje ciało odpowie Ci wdzięcznym ciepłem i obietnicą spełnienia.
Uwierzę wtedy we wszystkie przypadki, które nas ku sobie pchały.
Bezimienne przypadki,
w których istnienie dotąd nie wierzyliśmy oboje.
I podam rękę tym wszystkim pojedynczym nocom,
podczas których niecierpliwie czekam
na imienne ranki, popołudnia,
kiedy to kładziemy sobie słowem dłonie w najczulsze z możliwych miejsc.

A póki co, literuję Cię zdrobniale w Twojej nieobecności i pozostaje mi śnić o tych wszystkich kolorowych sukienkach.
Sukienkach, których przydługie zamki pomożesz mi kiedyś zapiąć; pozostaje mi śnić o tych sukienkach,
z których mnie niedługo rozbierzesz.

Było z dedykacją dla Pana T., teraz wylądowało i tutaj.

PS. Dzisiaj jestem wredna. Bardzo.

ava : :