Archiwum czerwiec 2005, strona 1


cze 07 2005 Bez tytułu
Komentarze: 22

O Fascynującej Kobiecie można pisać godzinami. Albo nie pisać wcale.

Bo Fascynująca Kobieta ma dar. Dar do ludzi.

I podpatruje pawie. Zrywa biały bez. Zawsze w mroku szuka świetlików.

Fascynująca Kobieta ma w sobie ciekawość drobnostek. Zatrzymuje chwile. Bada je opuszkami palców. Cieszy się, że strumień szumi. Że zakwitły krokusy.

Fascynująca Kobieta chłonie blask świec. I stwarza Atmosferę. Atmosferę Domu. Sprawia, że chce się koło Niej być. Pokazuje inny świat. Bo przy Fascynującej Kobiecie lepiej smakuje codzienność. Uśmiech jest bardziej szczery. Taki od-serca.

I już zaczynam bać się samej siebie.

ava : :
cze 06 2005 Bez tytułu
Komentarze: 10

Przecież to takie łatwe. Poddać się, wyjść w trakcie spektaklu tylnym wyjściem, zaraz po tym, gdy grany przez nas bohater dostaje cios nożem w serce i żegany kilkoma mokrymi husteczkami ściągany jest ze sceny w majestacie żalu i odwiecznego prawa. Łatwo jest poddać swoją ambicję, łatwo jest zdematerializować chęć robienia rzeczy, które się robi bo tak wypada, bo tak trzeba. Łatwo jest zabić to, co pcha nas do przodu. Przychodzą takie momenty, gdy łatwiej jest siąść i płakać niż stawić czoła przeciwnościom. Tym samym, których pokonanie do niedawna jeszcze nas cieszyło. Tym samym, które wydawały się małymi krokami na nieopisanym, dziewiczym jeszcze polu minowym.

Przeżyłam przecież ich wiele. To co, że coś pod podeszwą zaiskrzyło a potem wysadziło mnie w powietrze akurat gdy widać było napis "niebo jest tutaj." Powstanę z popiołów i spróbuję przeżyć następnym razem.

Podobno koty mają 9 żyć...

ava : :
cze 05 2005 Bez tytułu
Komentarze: 10

Zimno jest. Rosa ścieliła się po źdzźbłach trawy. Siedziałam tak, jednym uchem kontemplując rozmowy o zaworach, siedziałam z oczami wbitymi w niebo, w szczątki chmur oświetlone sodowym światłem miasta. Co jaśniejsze planety, gwiazdy i ten księżyc, piękny już-nie-w-pełni księżyc, który tak niesamowicie wygląda.

Lubię, gdy jest zimno. Gdy można wyjść na łąke i patrzeć na wszystko. Gdy nie ma już tłumów, a dni bywają ciepłe. Noc ma taki wyjątkowy klimat. Gdy nie trzeba wracać do domu, gdy można pozwolić sobie na nie-bycie na łonie natury. I ten zapach zieleni.

Lecz gdy nadchodzi dzień chciałabym wydrapać sobie oczy.

ava : :
cze 02 2005 Bez tytułu
Komentarze: 31

Wieczorem patrzęw lustro. Odwiecznie, ta biała postać i przenikliwe oczy, wiecznie-wszystko-widzące. Zaczynam zwracać wreszcie na to uwagę. Dlaczego? Kim jesteś? Dochodzę do wniosku, że czasem tylko cienka tafla kryształu dzieli mnie od innego miejsca, odwróconego porządku, a może i spokoju duszy. Ta irytująca świadomość, której czasem nie można pozbyć się nawet w snach, rodzi się koszmar w rzeczywistości. Sama staje się mordercą, niszczę od środka. Niestety, nie można uciec od siebie samej. Czasem ten ciężar przytłacza. Chciałabym znów być małądziewczynką, tak radosną i jasną. Cisza w krzyku, a kryształowe wrota stłuczone. Nie ma powrotu. I co? Siedem lat nieszczęścia?

Czekam na mojego rycerza w srebrnej zbroi na białym rumaku. Żałuje, że tylko moja chora wyobraźnia Go widzi.

ava : :