Archiwum 15 kwietnia 2004


kwi 15 2004 Schizy...
Komentarze: 14

Nie zabija się najlepszego lekarza. Tylko, że on nie ma nic do powiedzenia. I jego milczenie drażni a nawet doprowadza do szału. To nie on wypisuje recepty. To nie on stanowi terapię. On trzyma w dłoni tępy skalpel i koszmarnie wolno przesuwa go po skórze. Tnie ale anestezję trzeba zapewnić we własnym zakresie. Wszystko jest znieczulaczem. Na półkach, na języku, w rękach. Promocje, techniki, wyznania, przedmioty. Ile warty, ten przyjaciel czy wróg, dobry albo zły, przystojnie kuszący czy z odpychającą fizjonomią? – to wszystko jest przeinaczeniem, mierzeniem według kryteriów obarczonych błędem założenia. Jak można stracić coś, czego nigdy się nie miało?

ava : :