Najnowsze wpisy, strona 6


paź 04 2005 Le roi est mort, vive le roi!
Komentarze: 11

Zabawne, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni. W tym czekaniu na dwa słowa, które zmieniają pojmowanie świata. W zabawie w niechęć, w obojętność, która tak samo boli obie strony. W doszukiwaniu się tego, czego tak naprawdę dla nas nie ma.
Gdy budzisz się w środku nocy, tak między czwartą a piątą nad ranem, wchodzisz w ten dziwny stan, kiedy można sterować snem. Wyobrażasz sobie te wszystkie chwile, które chcesz tak bardzo przeżyć. Spacer zimowym wieczorem, oświetlony sodowymi lampami śnieg leżący na ziemi i płatki, delikatne kryształki błyskające w przestrzeni, spadające na białą pierzynę niczym malutkie gwiazdeczki, prosto z nieba. Topią się na policzkach, a to wcale nie są łzy, to łzy szczęscia, ze śniegu, mrozu i uśmiechu.
Słyszysz szum morza, kojący do snu, po całym letnim dniu wędrówki wśród wydm i parzącego stopy piasku. Szum tak samo kojący jak ciepło dłoni, która Cię dotyka. Zamykasz wtedy oczy i stajesz się gładkim jedwabiem, stajesz się jednym zmysłem, wyostrzonym do granic wytrzymałości, pragnącym, czującym, rozsmakowanym w mijających sekundach. To Księżyc tak dotyka, tylko on tak potrafi. Opuszkami palców, ciepłym oddechem, pocałunkami, które powoli pokrywają Cię niczym płomienie przywłaszczające, milimetr po milimetrze, kartkę papieru. Płoniesz, poddając się ogniowi, zniewolona wobec żaru i śladów Księzyca na Tobie.

Sny, zawsze na tej samej zasadzie. Słowa, które zostaną wypowiedziane tylko w śnie, tylko między czwartą a piątą nad ranem.

ava : :
wrz 30 2005 Przeczytane, później zobaczone w gwarze...
Komentarze: 10

Ona: Ciągle każesz mi ostrzyć tę brzytwę. Po co?
On: Żeby zniknęła brzytwa i została sama ostrość.
Ona: Czasami przestaję Cię rozumieć.
On: Nigdy nie zaczęłaś.

Ona smutnieje, odwraca się. On to zauważa.

On: Wiesz, że nie mam nikogo na świecie poza Tobą?
Ona: Więc dlaczego mnie tak traktujesz?
On: Właśnie dlatego. Kogo mam tak traktować, jeżeli poza Tobą nie mam nikogo?

Sławomir Mrożek, "Pieszo"

ava : :
wrz 26 2005 Gdzieś w nas płoszą dzieci jaskółki.
Komentarze: 12

[0:49] I tak siedząc sobie, chwilę po północy, z już oficjalnie skończonym weekendem, ale jeszcze z rozpędu wolnymi godzinami, zastanawiam się jak bardzo rózne drogi potrafią prowadzić do spokoju duszy. Spokoju takiego jak właśnie teraz, ukojonego nie-czekaniem na zwrot wydarzeń, spowitego w wieczonym świetle latarni, w odzyskanym cieple i miarowym oddechu. W braku niepokojących myśli i spokojnym spojrzeniu za siebie, skroplonym tymi wszystkimi obrazami, które musiały przecież być...
Kiedyś musi się to skończyć, prawda? Musiało... Ten stan niepokoju, wewnętrzna bitwa dwóch światów, tego rzeczywistego i urojonego, które nijak do siebie nie pasują. Może jesteśmy zbyt niecierpliwi? Albo zbyt naiwni? Bo gdy na raz spełnią się wszystkie nasze najważniejsze marzenia to czy pozostanie nam coś, o czym moglibyśmy marzyć?...
Niekiedy lepiej tak powoli wykluwać w sobie wszystko to o czym się marzy. Nie liczyć minut, nie notować w pamięci dat, kiedy było tylko odrobinę bliżej niż dalej. Bo ile można próbować tego samego? Tak słodko jest zwątpić, że o to nie chodzi...
Bo chodzi. O spokój duszy.

Wszystko łagodnieje w oku. Zmienia się, nabiera okrąglejszych kształtów, przemienia się w lepsze. Cienie pod powiekami jaśnieją, zlewają się z kolorem napiętych od uśmiechu policzków. Cienie tak radośnie mówią, że potrafi to rozweselić, pokajać i wygładzić najbajdziej turpistyczne myśli czasu przeszłego. Jak dobrze, że przeszłego. I choć to tylko mały krok naprzód to słuchać o nim jest tak samo przyjemnie jak cieszyć się z niego.
Tak jakby wiosna przyszła. Tak na chwilę zaistniała wokół, rozpostarła swoje skrzydła by zaczerpnąć oddechu, a wszystko wokół zrobiło się ciepłe i kolorowe.

A bez na podwórku opodal zacznie rozmyślania o tym jak sporządzić swój zapach na maj.

ava : :
wrz 23 2005 C.D.
Komentarze: 11

W oczach można wyczytać wszystko. W oczach widać radość, widać strach i niepewność. Widać troskę, widać miłość, nienawiść, chciwość. Widać 7 grzechów i 7 cnót. Widok oczu potrafi przyciągać jak magnes. "On ma piękne oczy..." ile razy tak sobie pomyślałam patrząc na kogoś przechodzącego obok, mijanego przypadkiem. I bez żadnych skojarzeń, naprawdę chodziło o oczy.

Niekiedy nic w nich nie widać. Albo widać tylko pustkę, widać zmęczenie życiem, widać bojaźń o przyszłość. Widać rany, zadane przez życie lub innych ludzi. Widać też nadzieję i jej brak. Widać.

Portrety są najciekawszymi obrazami [zdjęciami] jakie można obejrzeć. Wpatrując się w portret można próbować opowiedzieć sobie historię przedstawionego na nim człowieka. Kim jest. Kim był. Co w chwili ujętej pędzlem czy obiektywem czuje. Czy jest szczęśliwy czy nie. Niekiedy, idąc w jakimś centrum handlowym zdarza się, że przystanę przy jakiejś reklamie przedstawiającej szeroko pojętą modelkę. Rzut oka tu i tam, ocena, tu pasuje, tu nie. Zresztą... wszystkie one są mniejwięcej takie same, jak na Fashion TV - 99% nie zwraca uwagi. Potem patrzę na twarz i wtedy albo wszystko zaczyna grać albo idę dalej.

ava : :
wrz 21 2005 Oczy.
Komentarze: 10

Puste oczy. Czy to widać? Co można z nich wyczytać? Przecież można być zazdrosnym o wzrok. O taki, który skierowany w niepomyślną stronę pali, zostaje w pamięci tak bardzo, że skutkuje to potem zazdrością o to, że można takim obdarzyć kogoś innego...
W pustych oczach nie widać ani szronu ani ognia. Nie odbija się w nich żadne uczucie, żadne pragnienie, żadna chęć zmiany świata, która dawniej na przemian gościła z nich i uciekała. One nie śmieją się. Ale też nie płaczą. Nie mają koloru, są po prostu przeźroczyste. Jedyną ich zaletą jest to, że są.
A przecież tak bardzo miłe jest gdy odnajdzie się w nich kolor. Gdy zaczną patrzeć na świat przez barwy pory roku. W lecie całym blaskiem słońca, morzem maków po horyzont, na jesieni liściem klonu, melodyjnie pożółkłym, ze swoimi czerwonymi żyłkami podobnymi fraktalom. Nieskazitelną bielą tulącą w zimie nagie drzewa i soczystą zielenią trawy, zapachem bzu i głosami ptaków wiosną. Czas właściwie nie jest ważny. To tylko dodatek, który się pamięta. Ważne jest to, na co się patrzy, jakie obrazy pozwalają pustym oczom odrodzić się i zabłysnąć, zmienić kolor, rozpalić się płomieniem większym niż paląca się katedra.
Oczy, usta, blask światła odbity we włosach, cień na ścianie, prezent od dygoczącego płomienia świecy, sprawcy i strażnika cichego, ciepłego wieczoru. Tak niewiele zostaje w pamięci. Tak niewiele? A może aż tyle? Może to wszystko, czego potrzeba do wskrzeszenia iskierek w szklanych oczach. Może...

Popatrz w moje oczy. I powiedz, że coś widzisz, że nie są szklane.

ava : :