Archiwum wrzesień 2005, strona 1


wrz 16 2005 Jestem Dzieckiem Zielonego Szczęścia. I...
Komentarze: 11

Wiesz...
Bo ja się potrafię cieszyć. Znów.
Z tego, że kolejną noc przesiedziałam na parapecie. I znów zaczynam mieć marzenia.
Z smsa.
I wiadomości, że Im dobrze ze sobą.
I że kawa była dobra, taka jak lubię.
A słońce nie świeci już tak zuchwale jak wcześniej. To dobra droga do zimy.
I jestem silniejsza dziś też, wiesz?
I muzyka w tle. I w życiu. Znów siadam każdego ranka przy fortepianie, zaklinając uczucia w dźwięki. Żeby móc.
I trochę odwagi żeby zacząć. Dla siebie.
Bo ja znów potrafię się cieszyć, wiesz?

ava : :
wrz 14 2005 Świat nie kończy się na kłopotach.
Komentarze: 11

Masz rację.
Świat jest piękny, wielobarwny, ciekawy i niesamowity.
Jak dziś.
A jutro? Pewnie już nie (musiałam to dodać).
Ale wiesz?
Na tym Ta Cała Niespodziewaność-Niesamowitość-I-Nieoczekiwaność polega.
A Szczęście wiele Imion ma.
Jak się okazuje dla każdego.
I pachnie na różne sposoby.
(Moje Liściem Klonu).

I wiesz?
Jak już będzie bardzo smutno, i źle, i pesymistycznie...
To się Ja, proszę ja Ciebie, udam do Ciebie i wezmę z garść... albo dwie... albo i trzy (dasz?) Twojego optymizmu.
Dokładnie tego samego, którego ja Ci, prosze ja Ciebie, czasem zazdroszczę.
Ale nie dziś.
Bo dziś to ja swój mam. Ha!

 

ava : :
wrz 10 2005 Bez tytułu
Komentarze: 12

Kup mi, panie, kredki to świat pomaluję sobie sama.

ava : :
wrz 09 2005 Dachowy dialog na odległość.
Komentarze: 13

- Pewnie nie pamiętasz. To było równo rok temu. Parę dni przed moim wyjazdem nad morze. Spytałam Cię wtedy czy się jeszcze kiedyś spotkamy.

- I co powiedziałem?

- Że nie mógłbyś sobie wyobrazić, że nie.

- Pewnie nie mogłem.

- Pewnie nie.

- Ale się nie widzieliśmy od tamtej pory.

- Nie-e.

- Mała, dlaczego Tyś mnie o to spytała?

- Bo miałam przeczucie, że koniec. Że już Cię nigdy więcej nie zobaczę.

- I odeszłaś stąd.

- I pojechałam nad morze.

- A potem odeszłaś.

- A potem odeszłam.

- I już nie wróciłaś.

- Nie.

- Mała?

- Hm?

- Myślisz, że się jeszcze kiedyś spotkamy?

- Nie. Myślę, że nie.

 

***

 

Zeszłej nocy wyszłam na dach, rozłożyłam koc i liczyłam wszystkie te gwiazdy, które ofiarowałeś mi poprzedniego miesiąca. Nie starczyło mi palców u rąk, nie starczyło mi palców u nóg, dodawałam więc w pamięci. Gwiazdy migotliwie puszczały porozumiewawcze oko,  a ja łapałam się za guzik  i wypowiadałam szeptem wszystkie błąkające się we mnie marzenia, by wreszcie spełnić się mogły. Dach spalony za dnia słońcem,  grzał przyjemnie me plecy,  dawał oparcie, pozwalając nabrać wewnętrznej równowagi.

 

Zamknęłam oczy.

 

ava : :
wrz 06 2005 Bajkowo i zarazem bezmorałowo. Proszę nie...
Komentarze: 6

Spotkałam dziś rano liść klonu. Leżał na kostce w parkowej alei. Podniosłam go i popatrzyłam - był koloru czerwono-pomarańczowo-żółtej mieszanki farb olejnych. Wybladłej, wyblakłej, rozsmarowaniej niezdarnie przez jesiennego malarza. Spytałam liść czy chce by go położyć na trawie. Powiedział mocno zrezygnowanym głosem, że nie chce, bo trawa jeszcze zielona, a on już nie pasuje do takiego otoczenia i woli poczekać na miotłę samemu, na bruku. "Ale podziękował" za zainteresowanie. Odłożyłam go więc spowrotem na kostkę i poszłam, zastanwiając się czy termin "Złota Polska Jesień" nie przewiduje liści klonu na trawie.

Wracając z miasta spotkałam skowronka. Szykował się do podróży, pakował już swoje mikroskopijne walizki. Spytałam czy zamierza tu wrócić. Powiedział, że nie wie, że zastanowi się nad tym. "Wiesz? Jak będzie taka zima co była to ja tu już nie wrócę." Nie chciał powiedzieć czemu ta zima go tak zniechęciła. Napomknął coś tylko o upadku na ziemię i złamanej tej, którą ma "bardziej." Prosiłam go by wrócił, nęciłam obietnicą darmowego jedzenia co rano ale nie przyrzekł. Poczekam. Może przyleci gdzieś na koniec lutego.

Wieczorem spotkałam swoje serce. Siedziało na ławce w parku opodal mojego domu. Wydawało się czekać... Przysiadłam się. Tak samo jak ja, nie było zbyt rozmowe. Siedzieliśmy w ciszy patrząc na przejeżdżające obok samochody aż w pewnym momencie powiedziało: "Wiesz? Mi się już nie chce." "Dlaczego?" spytałam. "Nie mam już siły." "Znajdziesz." powiedziałam, poklepując je po lewej komorze. "P*sz. Zawsze wychodzi odwrotnie."

Jest za piętnaście trzecia w nocy. Patrzę na termometr, który tkwi za oknem. I na te cyfry, topniejące w oczach od dwóch tygodni. Ja też się zastanwiam. Gdzie chcę leżeć czekając na miotłę. Czy wrócę i ile mam siły...

ava : :