Myśli.
Komentarze: 11
Pod choinką połóż odwzajemnione uczucie w spray'u. Tak, bym mogła nim spryskać wszystkie pola kwitnących maków, latem tak pięknie szumiące, wszystkie liście klonu suszone dla pamięci pomiędzy stronami książek i wszystkie drogi przez Czarny Kraj, którymi prowadzi los i przenaczenie. Podobno w spray'u działa dobrze też na corium, ale nic mi o tym nie wiadomo od już dawna.
Dodaj też dwa opakowania spokoju ducha. Takie, które można delikatnie wetrzeć w potylicę czubkiem języka. Oj, nie pytaj dlaczego właśnie tak. Bo tak. Nie interesuj się za bardzo.
I okulary. Zerówki właściwie. Ale z filtrem który powoduje, że to, co bez nich wydaje się szkłem okazuje się błyszczącym diamentem. Podaruję je potem komu trzeba.
Zastanawiam się jak bardzo rózne drogi potrafią prowadzić do spokoju duszy. Spokoju takiego jak właśnie teraz, ukojonego nie-czekaniem na zwrot wydarzeń, spowitego w wieczonym świetle larani, w odzyskanym cieple i miarowym oddechu. W braku niepokojących myśli i spokojnym spojrzeniu za siebie, skroplonym tymi wszystkimi obrazami, które musiały przecież być...
Kiedyś musi się to skończyć, prawda? Musiało... Ten stan niepokoju, wewnętrzna bitwa dwóch światów, tego rzeczywistego i urojonego, które nijak do siebie nie pasują. Może jesteśmy zbyt niecierpliwi? Albo zbyt naiwni? Bo gdy na raz spełnią się wszystkie nasze najważniejsze marzenia to czy pozostanie nam coś, o czym moglibyśmy marzyć?...
Niekiedy lepiej tak powoli wykluwać w sobie wszystko to o czym się marzy. Nie liczyć minut, nie notować w pamięci dat, kiedy było tylko odrobinę bliżej niż dalej. Bo ile można próbować tego samego? Tak słodko jest zwątpić, że o to nie chodzi...
Bo chodzi. O spokój duszy.
Dodaj komentarz