Chora wyobraźnia i niedokończone modlitwy....
Komentarze: 15
Niekiedy sama przychodzi. Zupełnie nieproszona. Rośnie w nas, rośnie w innych, tak powoli, bez zbędnego rozgłosu. Po cichu. Karmiona wieczornymi chwilami, Niepewnością, karmiona uśmiechem, tym w nas, o którym dawno już zapomnieliśmy, i tym wobec nas, wysyłającym nad chmury. Dotyka jak róża, odrobiną radości jak płatkami obsypując delikatnie chwile. Jest jak kropla wody drążąca skałę. Tworzy pamięć, znak, który z każdym dniem staje się coraz przyjemniejszy.
A niekiedy trafia jak grom z jasnego nieba. W kilku milisekundach powstaje w wielkim przekroczeniu masy krytycznej, podsycanym okolicznościami, czarami, magią i puzzlami, które nagle zaczęły pasować. To niesamowite jak ktoś potrafi mieć brzegi wystrzępione w ten sam sposób jak my, tylko w przeciwfazie. Eksploduje feerią odczuć, milionami malutkich, migoczących gwiazdek, które zaczynają otaczać każdą chwilę.. I sekundy spowalniają..
A po latach zmienia się.
Zmienia się w jeża, którego kolce codziennie rano znajdują się same między poduszką a śniadaniem, na powiekach. Róży wyrastają kolce, tak bardzo ostre, że potrafią poranić nawet hartowaną stal, w której śpimy. Jej płatki to pokrzywy, a kolor zmienia na czarny. Bukiet bez kwiatów. Same łodygi z parzącymi liściami.
Albo zmienia się w rzekę, płynącą tak bardzo przewidywalnie, leniwie i bezpiecznie, że nikt nigdy nie chciałby tego zmieniać. Rzekę, którą nic nie jest w stanie zawrócić. Żadnym kijem, żadną chwilą, żadnym słowem. Z dopływami i pachnącym żywicą lasem po bokach. Ludzie nad brzegiem stoją i dziwią się, jak można tak ciągle, gdzie źródło i co za tym stoi.
A to ona przecież... Ma tyle odcieni... Jak dobra karta graficzna.
"(...) Wiesz? Gdybym mogła Cię o coś prosić to o to bym nigdy nie straciła swojej wiary w Kiedyś. Nie chcę podać się Życiu, swoim problemom, skapitulować przed nimi, nie chcę nigdy stwierdzić, że najlepszym rozwiązaniem jest skulenie się w rogu pokoju i zaśnięcie. Wiem, że nie jestem perfekcyjna. Że jestem na tym drugim biegunie Twoich wartości. I tylko w tych fundamentalnych sprawach masz moje pełne poparcie, z małą poprawką na to jak tu teraz jest. I nie mi decydować czy robię dobrze czy źle. Ja mogę tylko aproksymować według swoich zasad, tych wpojonych i przyswojonych. Ale chciałabym abyś w chwilach mojego zwątpienia po prostu walnął błyskawicą w jakieś drzewo obok mnie. Nie pozwól mi nigdy zwątpić w sens, w celowość i możliwości. Resztę da się dosztukować. (...)"
Taka modlitwa mi kiedyś wyszła. I chyba nie odbiła się głuchym echem - nie było tak, że "już nic nie ma sensu." I pewnie teraz też tak nie będzie choć kąt pokoju wygląda wyjątkowo atrakcyjnie... Może.
Ludzie nie wiedzą czego chcą to jedno, ale nie rozumieją też, że człowiek jest tak skonstruowany, że nigdy nie będzie w pełni szczęśliwy szczęśliwy. No chyba, że zrobi \"coś\". Polecam zapoznać się z Czterem Szlachetnymi Prawdami Buddy.
Modlitwa piękna i oryginalna.. Wiara jest sprawą niemal najważniejszą.. \"Jeśli wiara czyni cuda, musisz wierzyć, że się uda\".. jednak każdy ma chwile, że zaczyna wątpić i przeżywa kryzys, czy w ogóle warto, bo przecież tak się staram a nic nie wychodzi... \"Gdy Ci się coś nie udaje, nie spiesz się z mówieniem, że się nie opłaciło, nie powiodło, być może jest to część planu, którego jeszczce nie jesteś w stanie ogarnąć w całości\"..
pzodrawiam:*
pasuje ta modlitwa do mnie
Dodaj komentarz