Bajkowo i zarazem bezmorałowo. Proszę nie...
Komentarze: 6
Spotkałam dziś rano liść klonu. Leżał na kostce w parkowej alei. Podniosłam go i popatrzyłam - był koloru czerwono-pomarańczowo-żółtej mieszanki farb olejnych. Wybladłej, wyblakłej, rozsmarowaniej niezdarnie przez jesiennego malarza. Spytałam liść czy chce by go położyć na trawie. Powiedział mocno zrezygnowanym głosem, że nie chce, bo trawa jeszcze zielona, a on już nie pasuje do takiego otoczenia i woli poczekać na miotłę samemu, na bruku. "Ale podziękował" za zainteresowanie. Odłożyłam go więc spowrotem na kostkę i poszłam, zastanwiając się czy termin "Złota Polska Jesień" nie przewiduje liści klonu na trawie.
Wracając z miasta spotkałam skowronka. Szykował się do podróży, pakował już swoje mikroskopijne walizki. Spytałam czy zamierza tu wrócić. Powiedział, że nie wie, że zastanowi się nad tym. "Wiesz? Jak będzie taka zima co była to ja tu już nie wrócę." Nie chciał powiedzieć czemu ta zima go tak zniechęciła. Napomknął coś tylko o upadku na ziemię i złamanej tej, którą ma "bardziej." Prosiłam go by wrócił, nęciłam obietnicą darmowego jedzenia co rano ale nie przyrzekł. Poczekam. Może przyleci gdzieś na koniec lutego.
Wieczorem spotkałam swoje serce. Siedziało na ławce w parku opodal mojego domu. Wydawało się czekać... Przysiadłam się. Tak samo jak ja, nie było zbyt rozmowe. Siedzieliśmy w ciszy patrząc na przejeżdżające obok samochody aż w pewnym momencie powiedziało: "Wiesz? Mi się już nie chce." "Dlaczego?" spytałam. "Nie mam już siły." "Znajdziesz." powiedziałam, poklepując je po lewej komorze. "P*sz. Zawsze wychodzi odwrotnie."
Jest za piętnaście trzecia w nocy. Patrzę na termometr, który tkwi za oknem. I na te cyfry, topniejące w oczach od dwóch tygodni. Ja też się zastanwiam. Gdzie chcę leżeć czekając na miotłę. Czy wrócę i ile mam siły...
...to wiesz... gdyby tak pewnego smutnego jesiennego wieczoru ta miotła by się pojawiła - to wpadnij też po mnie - polecimy razem:)
Siła się znajdzie, obiecuję Ci to.
Dodaj komentarz