Archiwum kwiecień 2005


kwi 24 2005 Czerwony flaming...
Komentarze: 13

Nauczyłam się oddychać na nowo. Po tym wszystkim co wydarzyło się ostatnio sznur pękł i nie wraca. Nie pozwolę mu.
Jest mi ciszej dookoła. To taka specyficzna Cisza, która sprawia, że wszystko widzę i czuję pełniej. Słońce świeci jakoś mocniej, trawa jest bardziej zielona a rozmowa z przyjaciółką bardziej szczera. Lubię tę Ciszę.
Obudziłam się już na dobre. Wstaję codziennie o 7 by jak najdłużej cieszyć się Dniem, Czasem, Tym Co Jest.

ava : :
kwi 19 2005 Left me up
Komentarze: 17

Obejmuję ramionami aktualności i stwierdzam, że nie dzieje się nic, chociaż dzieje się wiele.
Jest pozytywnie, muzyka nie kończy się wcale, a uśmiech nie znika z twarzy. Jest jak najbardziej w porządku. Jestem spokojna, a moje życie jest pełne harmonii i małych radości.
Poza tym świeci słońce i zewsząd otacza mnie trawa, coraz bardziej zielona.

Chodź, zabiorę cię na spacer.

Wiosna kwitnie. Na żółto. Gdzieniegdzie widać pierwsze kwiaty forsycji. Dzieci beztrosko bawią się na podwórku. Słyszę ich śmiechy. a gdzieś w górze śpiewają ptaki. 
Dębica wiosną jest przepiękna. Razem z nią budzi się do życia i ze wszystkich sił próbuje przeczyć, jakoby miała być dziurą. Jest dziurą i zawsze będzie. Dziurą na swój sposób piękną i fascynującą. 
Nienawidzę mojego miasta i kocham je na swój sposób, ale będę musiała uciec.
Może kiedyś wrócę?

Popatrz na mnie.
Nie widać? Naprawdę nic nie widać?
W takim razie sztukę ukrywania uczuć mam opanowaną.
Do perfekcji

ava : :
kwi 16 2005 Ruhe.
Komentarze: 15

Cisza. Cisza jest piękna, prawda? Szczególnie gdy żyje się w mieście. Wtedy właśnie cisza najbardziej przeszkadza. Gdy człowiek bardzo potrzebuje choć małego szumu a przynajmniej cicho nastawionego radia by spokojnie zasnąć. A gdy już nie ma wyjścia i musi w tej ciszy zasypiać, przez kilka dni, przez tydzień, dłużej to... potem za nią tęksni.

Bo cisza jest piękna. W ciszy można się kochać. W ciszy można płakać. W ciszy powinno się umrzeć i w ciszy najpiękniej się marzy. W zupełnej ciszy można się modlić.

I cisza nie zawsze oznacza samotność. Można w ciszy spędzić piękne chwile gdy obok jest ktoś, komu również nie przezkadza cisza.

I właściwie ciszą można nazwać szum wiatraczków, który mam obok.

Cicho jest...

ava : :
kwi 13 2005 100.
Komentarze: 11

Przegrałam z pustelniczą częścią mojej osobowości. Znowu. To nie sesja. To cała ja. No...może 0,75 całej mnie. Topię smutki w filmach. Szukam swojego wielkiego błękitu.
Ludzie są jedynym łacznikiem między mną a rzeczywistością, której nienawidzę. Ludziki siejące częstotliwość. Otwierające oczy na siłę, kiedy nie ma powodu, żeby je otwierać. Jasne, że idę na łatwiznę. To co siedzi we mnie jest ograniczone tylko wyobraźnią, plasteliną, co się wygina w palcach. Tam jest tak INACZEJ, że aż nie chce sie wracać. Nikt Ci nie rzuca kłód pod nogi, chyba, że sam je sobie stworzysz.
Ale to trochę jak makabryczna bajka dla dzieci. Nie przechodzi bez echa na twojej psychice. Kiedyś trzeba będzie wybrać. Albo tam albo w tym cholernym "tu".
Czasami jestem zmęczona i odpycham się rękoma i nogami,żeby się wydostać. Wtedy zjawia się łącznik i mrucząc coś w stylu "witam w prawdziwym życiu" wciska mnie kopniakiem z powrotem w nierzeczywistość.


A ja siedzę na wielkim kamieniu i beztrosko macham nogami. Jedyne co się może stać to to, że buty mi się zsuną. Ale co tam. Najwyżej pójdę boso. Gdzie chcę.

PS Tak, to jest setna notka. I co teraz?

ava : :
kwi 09 2005 Lustereczko powiedz przecie...
Komentarze: 21

Jestem jak rozbite lustro. Każdy okruch odpadł i rozwinął własne życie. Nie umarły od wstrząsu (jak niektóre kobiety umierały z powodu zdrad, pogrążały się w żałobie, rezygnowały z wszelkiej miłości, nie nawiązywały kontaktów z mężczyznami), lecz podzieliły się na kilka osobowości, z których każda zaczęła żyć własnym życiem.
Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie ma, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintensencją życia i jest przeciwieństwem życia. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie - to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie.

PS Kamil dziękuje...

ava : :